Uwarzone przez Browar Zakładowy.
Wiadomo, Pan Kierownik jest najważniejszy. Pan Inspektor potrafi wiele namieszać, ale Pan Portier w trudnej chwili wskaże kierownikowi drogę, a inspektora odprawi z kwitkiem. Poznajcie prawdziwego klasyka!
Premiera podczas Lubelskich Targów Piw Rzemieślniczych 2018 (23-24 października).
[opis producenta, fb]
Komentarze:
z Twoim kontem w serwisie - zaloguj się.
Nie masz jeszcze konta - wypełnij formularz rejestracyjny
David_Haye
nietzsche
Zapach: powidło, śliwka, przedziwne, bo w składzie nie ma, Zakładowy też nie anonsował tego jako porter ze śliwką ;) do tego spalony karmel, pumpernikiel, piernik, mam katar a aromat wyczuwam, a ta sliwka wręcz jest dominująca, dochodzi jeszcze taki dziwny zapach świeżo zarobionego ciasta, dziwny dla portera, rzecz jasna
Smak: Jest sążniste, wyklejające i szacun, bo masa pitych ostatnio kraftowych porterów to była porażka 24 Plato odfermentowane do 10 lub 9 a były wodniakami, a tu czuć, że to imperialny porter. W smaku też jest śliwka i to intensywna, też odnoszę wrażenie, może mylne, że jest jej za dużo jak na oznakę utlenienia, ale tyle samo co śliwki jest orzecha, naprawdę mocno orzechowe, do tego lekka grzybowość i sos sojowy, smakuje jakbym wyciągnął portera z piwnicy po conajmniej 2 latach, doskonale wyleżakowane, alkoholu nie czuć. MOcne nuty melanoidynowe, powiedziałbym, że ta melnoidynowość tu dominuje, taka pumperniklowa, kawa zbożowa. Jako porter jest wzorcowe. NIech nikt się nie łudzi, że to #teamsłodyczka, nie, goryczka odpowiednio równoważy słodycz, a do tego dochodzi tyle posmaków umami z utlenienia, że nie ma żadnego wrażenia picia piwa deserowego. Są tu nuty winne, takie szlachetne, jak z porto czy sherry. Mam dziwne wrażenie słoności, chyba nawet większej niż np. w Dybuku Golema, gdzie soli po prostu dodano. To jest bardzo dobre piwo, bez dwóch zdań, chociaż czegoś mi w nim brakuje, no i nie rozumiem, o co chodzi z ceną, stosunek jakości do ceny wypada jednak średnio, bo ono nie wyrywa z butów, to takie 7,5
nietzsche
Gandalfino
W aromacie ocean kawy z dryfującą wiśnią. Gdzieś hen halsuje łódka czekoladowa.
Delikatnie nasycone. Gładziutkie. Lekko wyklejające.
Kawa, gorzka czekolada. Pumpernikiel. Śliwka z wisnią tańcuje przy akompaniamencie czekolady.
Na grad finale pestkowa goryczka. Niska, ale znacząca. Z polskiej Iungi.
I przyjemne, bombonierkowe rozgrzewanie na bis.
Mimo wszystko dwutlenku węgla odrobinę za dużo. Czyni on językowi i podniebieniu pewną uszczypliwość, która zakłóca delektowanie się głównie gładką fakturą piwa.
Bardzo dobry bałtyk.