Lekkie jasne piwo, mocno chmielowe. Powstało w 1945 roku i bardzo szybko zdobyło wiernych zwolenników w regionie Antwerpii i Brukseli. Kolor bardzo jasny, klarowny. Piana drobna, wysoka, trwała. Zapach: chmielowo-słodowy. W smaku średnio słodowe, wyraźny chmiel i goryczka.
Dodał:
rozdzer - 2012-10-15 11:25:00
Komentarze:
z Twoim kontem w serwisie - zaloguj się.
Nie masz jeszcze konta - wypełnij formularz rejestracyjny
Gość
Stacher93
Piana: Biała, puchata i bardzo obfita. Zajmuje 1/3 pojemności szklanki. Składa się z drobnych i średnich pęcherzyków, jest czapowata. Na powierzchni szybko pojawiają się pękate pęcherze, które o dziwo nie powodują szybkiego obniżenia się piany.
Aromat: Całkowicie zdominowany przez tzw. skuna. Czuć kwaskowość i trochę kukurydziano-słodowej podbudowy. Oprócz tego w aromacie nie dzieje się nic ciekawego. Zastanawia mnie jednak jak to piwo pachniałoby gdyby było w brązowej butelce.
Smak: Również mocno kwaskowy, orzeźwiający. Jest dość spora podbudowa słodowo-kukurydziana. Całość jest trochę ciążąca, piwo nie ma czystego profilu. Nadmierna kwaśność i coś na kształt lekkiej metaliczności połączonej z lepkim, słodkawym finiszem. Na samym końcu wyczuć można goryczkę, która jest średnio-intensywna i krótka. Piwo jest pijalne, jednak jego posmak wciąż przywołuje mi na myśl skuna, aromat naświetlonych piw z zielonych butelek mnie odraża.
Nasycenie: Średnio-wyższe, prawidłowe. Z początku widać masę bąbelków lecących ku górze.
Komentarz: Kupiłem dwa Vedett-y. Oba po 8zł w Intermarche. Skusiły mnie ładne kapsle i etykiety oraz producent. Duvel to jednak solidna marka. Zielona butelka przy takim piwie to poroniony pomysł. Tego co to wymyślił, wsadziłbym na krzesło elektryczne. Skun, skun i jeszcze raz skun. Wszystko inne przytłumione przez te przykre aromaty starej, skoszonej trawy i sztucznych ziół. Piwo słabiutkie, nawet nie patrząc przez pryzmat tego skuna. Podobała mi się kwaskowość, ale znów nie przypadła mi do gustu ta metaliczno, słodka końcówka. Wypite, odnotowane, kapsel i etykieta w kolekcji, tyle...
Gość
lopez