![]() | Wonskjii![]() ![]() ![]() ![]() |

(0)

(20)

(0)

(5)

(3)

(31)
dodane piwa:
wystawione oceny:
Piwa oczekujące na ocenę:
Napisane komentarze:
o Argus Strong
Pamiętam jak byłem malutki i po pewnych specyfikach niekoniecznie związanych z alkoholem próbowałem pić argusa mocnego. Był obrzydliwy jak zwinięte w kulkę kobiece rajstopy, śmierdział jednocześnie d**ą, niemytą c*pą i spoconymi stopami. Jak to każda sieciówka ma swojego flagowca, Lidl ma argusa mocnego, jako swojego syna marnotrawnego. Po wielu latach stwierdziłem, że go spróbuję, 2,50 wyżebrałem to chcę poczuć tą nostalgię. Pierwszy łyk i tu zdziwienie. Nie przesadzona goryczka, słodkawy posmak, alkohol nie wypala gardła jak podła wódka. Zasymilowałem się z nim tak szybko jak Syryjscy uchodźcy socjalizują się ze Szwedkami, czyli wszedł we mnie cały od razu bez pardonu, bo chęć przeniesienia się do Dżanny była wyjątkowo mocna. Po spożyciu poczułem się, jakby najmiłosierniejsi bogowie wszystkich religii wszechświata wlali mi się do żołądka i zaczęli uprawiać seks tantryczny z każdym organem w moim ciele, zwłaszcza z wątrobą. Oblało mnie przyjemne ciepło, włosy na ciele się jeżyły, syf i smród w moim pokoju mniej drażnił oczy i przestał wgryzać się w nozdrza, nawet fakt, że nie myłem się od dawna przestał być ważny. Argus Mocny świetnie odcina cię od codziennego kieratu, jest jak marihuana dla dzieci kwiatów. Kiedyś walnę dwa naraz a wtedy pewnie nawet piekło wyda się świetnym miejscem na wakacje. A kto wie, może nawet Katowice, czy Łódź.
o Mocna Siódemka
Zakupiłem dzisiaj w Lewiatanie. 4.99 za litr czyli 2,50 za butelkę/puszkę piwa 7 procent co czyni to przy obecnych cenach dobrym zakupem. Piwo w smaku jest o dziwo dobre, pierwszy łyk zraził mnie goryczą, ale następne takie nie były. Nie czuć w ogóle alko, jest rześko smacznie i pijalnie. Nie jestem pedałem, o nutach nie będę się wypowiadał, bo nie jestem jakimś obesranym kompozytorem, jest dobrze. Butla litrowa zniknęła tak szybko jak cnota typowej polki na Erasmusie, lub przy spotkaniu jakiegokolwiek losowego południowego typa, czyli w sekundę, oj*bałem butlę na 3 strzały. Szanuję te butelki za grubość, kup sobie aquę w biedronce, bez porównania, ale plastik do takich trunków musi być konkretny, bo inaczej trunek je przeżre. Obaliłem w piwnicy i oczywiście butla poszła w piec, mi będzie cieplej i może sąsiad debil się przytruje palonym plastikiem, same superlatywy. Na początku słabo łapała mnie faza, pomyślałem przez chwilę, że jestem tak wytrawnym zawodnikiem i jestem tak męski już od tych trunków, że litr siedmioprocentowego trunku prawie że na strzał nie robi na mnie wrażenia, skoro nawet już seks z umięśnionymi brutalami jest dla mnie dla mnie błahostką, ale myliłem się. Po chwili nadeszło błogie uczucie odklejenia, poluzowały się zwieracze, oczy zrobiły się maślane jak oczy nastoletniej karyny na widok wieśniaka z BMW E36 lub Oplem Calibrą i nadszedł apetyt na spożycie konserwy tyrolskiej, pasztetu za 2 zł czy kilograma parówek za 7 złotych kilo. Polecam to piwo.
o Śląskie Mocne
Oj*bałem wczoraj jedno na smaka i powiem, że przypadło mi do gustu. Delikatne, nie czuć alkoholu, może ciut wodniste, ale lepiej tak, niż miałby się przebijać jakiś obrzydliwy posmak. Wchodzi jak duchowny w ministranta, można śmiało pić jak wodę mineralną. Niestety miałem tylko jedno i rozmiękczyło mnie licho, tak jakbym walił konia i w połowie przestał, trochę się zawiodłem, następnym razem obalę dwa na strzała. Ulubione piwo wszelakich smakoszy ze sklepiku nieopodal, bo przyjechało w zawrotnie niskiej cenie, przez co stało się bardzo smaczne. Butelka sugeruje siermięgę, czerń, biel i żółć,jak gacie górnika, czerń od węgla, żółć od moczu a biel od nasienia tryskającego po każdej spożytej butelce. Osobiście polecam, ponapier**lał bym sobie kilofem w jakiejś dziurze obalając kolejne butelki śląskiego.
o Beczkowe Mocne 9%
Zakupiłem dziś beczkowe mocne i pier**lnąłem sobie jako pierwsze dzisiaj prze sobotnim maratonem chlania żubrów do odciny, pierdzenia w fotel przed komputerem i oglądaniem obleśnych niskobudżetowych filmów dla dorosłych produkcji niemieckiej z lat 80-tych. To jedno z niewielu piw mocnych, które piłem bo musiałem, ale że za nie zapłaciłem to wypić musiałem, jestem typowym polakiem, chamem ze sztachetą, więc jakbym zapłacił chociażby złotówkę za kacowy stolec bezdomnego menela powstały z wypitej beczki wiśniowej oraz zjedzonej konserwie turystycznej za 3 złote, to i tak coś bym z tego stolca zrobił. Z każdym łykiem jest gorzej, nawet nie przelewałem do kufla, bo to nie ma najmniejszego sensu, jedynie czym się różni od rompera extreme, to tym, że nie jeb*e tak mocno spirolem. Nie jestem w stanie określić smaku, pół gorzkie, pół słodkie, absolutnie nie wchodzi. Jak beczkowe 7% leżakuje w beczkach po oleju silnikowym, tak to leżakuje chyba w tych beczkach na kapustę, w których kiedyś pewne małżeństwo kisiło swoje nowonarodzone potomstwo, jest ciężkie jak podp*ździe mojej babci albo dwutygodniowy stolec osiemdziesięciolatka z przepukliną brzuszną. Jeśli chodzi o fazę po spożyciu, to jest ona siermiężna. Poczułem się jakby byk zapłodniony przez pudziana kopnął mnie prosto w czachę, łeb dostał takiej mieszanki myśli jakby sama Ćhinnamasta wraz z Baronem Samedi konsumowali mój mózg łyżeczką bezpośrednio z czaszki niczym Hannibal Lecter po wypaleniu całej paczki tajfuna i mocarza na raz. Jakbym jakimś cudem dał radę oj**ać dwa na szybko, to tak by mnie powykręcało, że jakby nawet Mictlantecuhtli poprosił mnie o zrobienie mu gały, to bym się zgodził.
o Polane Mocne
Będąc dzisiaj w trasie zaglądnąłem do Groszka na takim wypi*dowie, gdzie psy chuj*mi wodę piją a bociany startują pionowo. Zauroczył mnie jego wystrój, 70% pustych półek, typowa Grażyna sprzedawczyni podczas najbardziej srogiej komuny w PRL-u miała o niebo bogatszą ofertę. Przeglądając oczywiście wyłączoną chłodnię z piwem na samym dnie pomiędzy Foxami mocnymi znalazłem to dziwne coś. Cena, 2.99 za 7% czyli średnio. Koloru i piany nie znam, piłem w garażu z puszki tnąc nożykiem puste bańki po oleju, bo zima idzie i trzeba czymś palić w piecu. Design puszki jest znakomity, miks hełmu hoplity z husarskimi skrzydłami, no geniusz dosłownie. Reszta wyglądu tak uboga, jakby maćka z klanu po trepenacji czaszki, dwóch skrętach z Tajfuna i flaszce denaturatu posadzili przy komputerze z windowsem 95 i kazali mu w zamian za 10 zł zrobić tą graficzną elegancję w paincie. Co do smaku, dość pijalne, nie wykręca ryja jak upławy emerytki z zapaleniem pochwy, alkohol nie wyczuwalny. Nie za bardzo wali po deklu, wręcz mnie wyciszyło, ale smak jest dość przystępny, więc przypuszczam, że dwa weszłyby we mnie jak papież w małe dziecię a wtedy mogłoby być wesoło i polane to miałbym gacie szczynami z wrażenia.
Pamiętam jak byłem malutki i po pewnych specyfikach niekoniecznie związanych z alkoholem próbowałem pić argusa mocnego. Był obrzydliwy jak zwinięte w kulkę kobiece rajstopy, śmierdział jednocześnie d**ą, niemytą c*pą i spoconymi stopami. Jak to każda sieciówka ma swojego flagowca, Lidl ma argusa mocnego, jako swojego syna marnotrawnego. Po wielu latach stwierdziłem, że go spróbuję, 2,50 wyżebrałem to chcę poczuć tą nostalgię. Pierwszy łyk i tu zdziwienie. Nie przesadzona goryczka, słodkawy posmak, alkohol nie wypala gardła jak podła wódka. Zasymilowałem się z nim tak szybko jak Syryjscy uchodźcy socjalizują się ze Szwedkami, czyli wszedł we mnie cały od razu bez pardonu, bo chęć przeniesienia się do Dżanny była wyjątkowo mocna. Po spożyciu poczułem się, jakby najmiłosierniejsi bogowie wszystkich religii wszechświata wlali mi się do żołądka i zaczęli uprawiać seks tantryczny z każdym organem w moim ciele, zwłaszcza z wątrobą. Oblało mnie przyjemne ciepło, włosy na ciele się jeżyły, syf i smród w moim pokoju mniej drażnił oczy i przestał wgryzać się w nozdrza, nawet fakt, że nie myłem się od dawna przestał być ważny. Argus Mocny świetnie odcina cię od codziennego kieratu, jest jak marihuana dla dzieci kwiatów. Kiedyś walnę dwa naraz a wtedy pewnie nawet piekło wyda się świetnym miejscem na wakacje. A kto wie, może nawet Katowice, czy Łódź.
o Mocna Siódemka
Zakupiłem dzisiaj w Lewiatanie. 4.99 za litr czyli 2,50 za butelkę/puszkę piwa 7 procent co czyni to przy obecnych cenach dobrym zakupem. Piwo w smaku jest o dziwo dobre, pierwszy łyk zraził mnie goryczą, ale następne takie nie były. Nie czuć w ogóle alko, jest rześko smacznie i pijalnie. Nie jestem pedałem, o nutach nie będę się wypowiadał, bo nie jestem jakimś obesranym kompozytorem, jest dobrze. Butla litrowa zniknęła tak szybko jak cnota typowej polki na Erasmusie, lub przy spotkaniu jakiegokolwiek losowego południowego typa, czyli w sekundę, oj*bałem butlę na 3 strzały. Szanuję te butelki za grubość, kup sobie aquę w biedronce, bez porównania, ale plastik do takich trunków musi być konkretny, bo inaczej trunek je przeżre. Obaliłem w piwnicy i oczywiście butla poszła w piec, mi będzie cieplej i może sąsiad debil się przytruje palonym plastikiem, same superlatywy. Na początku słabo łapała mnie faza, pomyślałem przez chwilę, że jestem tak wytrawnym zawodnikiem i jestem tak męski już od tych trunków, że litr siedmioprocentowego trunku prawie że na strzał nie robi na mnie wrażenia, skoro nawet już seks z umięśnionymi brutalami jest dla mnie dla mnie błahostką, ale myliłem się. Po chwili nadeszło błogie uczucie odklejenia, poluzowały się zwieracze, oczy zrobiły się maślane jak oczy nastoletniej karyny na widok wieśniaka z BMW E36 lub Oplem Calibrą i nadszedł apetyt na spożycie konserwy tyrolskiej, pasztetu za 2 zł czy kilograma parówek za 7 złotych kilo. Polecam to piwo.
o Śląskie Mocne
Oj*bałem wczoraj jedno na smaka i powiem, że przypadło mi do gustu. Delikatne, nie czuć alkoholu, może ciut wodniste, ale lepiej tak, niż miałby się przebijać jakiś obrzydliwy posmak. Wchodzi jak duchowny w ministranta, można śmiało pić jak wodę mineralną. Niestety miałem tylko jedno i rozmiękczyło mnie licho, tak jakbym walił konia i w połowie przestał, trochę się zawiodłem, następnym razem obalę dwa na strzała. Ulubione piwo wszelakich smakoszy ze sklepiku nieopodal, bo przyjechało w zawrotnie niskiej cenie, przez co stało się bardzo smaczne. Butelka sugeruje siermięgę, czerń, biel i żółć,jak gacie górnika, czerń od węgla, żółć od moczu a biel od nasienia tryskającego po każdej spożytej butelce. Osobiście polecam, ponapier**lał bym sobie kilofem w jakiejś dziurze obalając kolejne butelki śląskiego.
o Beczkowe Mocne 9%
Zakupiłem dziś beczkowe mocne i pier**lnąłem sobie jako pierwsze dzisiaj prze sobotnim maratonem chlania żubrów do odciny, pierdzenia w fotel przed komputerem i oglądaniem obleśnych niskobudżetowych filmów dla dorosłych produkcji niemieckiej z lat 80-tych. To jedno z niewielu piw mocnych, które piłem bo musiałem, ale że za nie zapłaciłem to wypić musiałem, jestem typowym polakiem, chamem ze sztachetą, więc jakbym zapłacił chociażby złotówkę za kacowy stolec bezdomnego menela powstały z wypitej beczki wiśniowej oraz zjedzonej konserwie turystycznej za 3 złote, to i tak coś bym z tego stolca zrobił. Z każdym łykiem jest gorzej, nawet nie przelewałem do kufla, bo to nie ma najmniejszego sensu, jedynie czym się różni od rompera extreme, to tym, że nie jeb*e tak mocno spirolem. Nie jestem w stanie określić smaku, pół gorzkie, pół słodkie, absolutnie nie wchodzi. Jak beczkowe 7% leżakuje w beczkach po oleju silnikowym, tak to leżakuje chyba w tych beczkach na kapustę, w których kiedyś pewne małżeństwo kisiło swoje nowonarodzone potomstwo, jest ciężkie jak podp*ździe mojej babci albo dwutygodniowy stolec osiemdziesięciolatka z przepukliną brzuszną. Jeśli chodzi o fazę po spożyciu, to jest ona siermiężna. Poczułem się jakby byk zapłodniony przez pudziana kopnął mnie prosto w czachę, łeb dostał takiej mieszanki myśli jakby sama Ćhinnamasta wraz z Baronem Samedi konsumowali mój mózg łyżeczką bezpośrednio z czaszki niczym Hannibal Lecter po wypaleniu całej paczki tajfuna i mocarza na raz. Jakbym jakimś cudem dał radę oj**ać dwa na szybko, to tak by mnie powykręcało, że jakby nawet Mictlantecuhtli poprosił mnie o zrobienie mu gały, to bym się zgodził.
o Polane Mocne
Będąc dzisiaj w trasie zaglądnąłem do Groszka na takim wypi*dowie, gdzie psy chuj*mi wodę piją a bociany startują pionowo. Zauroczył mnie jego wystrój, 70% pustych półek, typowa Grażyna sprzedawczyni podczas najbardziej srogiej komuny w PRL-u miała o niebo bogatszą ofertę. Przeglądając oczywiście wyłączoną chłodnię z piwem na samym dnie pomiędzy Foxami mocnymi znalazłem to dziwne coś. Cena, 2.99 za 7% czyli średnio. Koloru i piany nie znam, piłem w garażu z puszki tnąc nożykiem puste bańki po oleju, bo zima idzie i trzeba czymś palić w piecu. Design puszki jest znakomity, miks hełmu hoplity z husarskimi skrzydłami, no geniusz dosłownie. Reszta wyglądu tak uboga, jakby maćka z klanu po trepenacji czaszki, dwóch skrętach z Tajfuna i flaszce denaturatu posadzili przy komputerze z windowsem 95 i kazali mu w zamian za 10 zł zrobić tą graficzną elegancję w paincie. Co do smaku, dość pijalne, nie wykręca ryja jak upławy emerytki z zapaleniem pochwy, alkohol nie wyczuwalny. Nie za bardzo wali po deklu, wręcz mnie wyciszyło, ale smak jest dość przystępny, więc przypuszczam, że dwa weszłyby we mnie jak papież w małe dziecię a wtedy mogłoby być wesoło i polane to miałbym gacie szczynami z wrażenia.
No akurat alko jest wyczuwalne mocno chodź 6,5% to nie jakoś dużo