Puszka. Warka z datą do 28 05 2022/072.21. Cena w moim retailu (Pruszcz Gdański) 10.90 - 12 zyla.
Barwa: jasny bursztyn, leciutko zmętniona. Piana niska przechodząca do trwałego rimu. Po zamieszaniu trwała, drobnopęcherzykowa, zanikająca. Mocniej nalana: 5mm, dłużej zanikająca. W nosie chmielowe, nowofalowe, męskie ale wciąż eleganckie, nieprzesadzone DDH, nieco słodowe z akcentami słodkiego tokaju (rodzynki), mango i żywicy. W ustach bardzo wyważone, lekko wytrawne, z wielowarstwową goryczką, która towarzyszy a nie nieprzyjemnie zalega. Wino w ustach jest, pomimo wysokiego ekstraktu, niemęczące ale wciąż westcoastowe - mean szczupłe, bez owocowej słodyczy, z goryczką i intensywnym, wieloodmianowym chmieleniem. Jest przy tym gładkie jak na styl i imperialność. Zostawia wytrawny acz nie trawiasty, zbożowo-chmielowo-goryczkowy finisz.
Dla początkujących beekgeeków tylko jako specimen nowofalowej a przy okazji imperialnej interpretacji West Coasta w wersji DDH.
Dla konsumentów wchodzących w kraft w Lidlu to może być szok i \"zniechęta\".
Dla wprawionych geeks piwona wieczór bez połówki, z kumplami komentyjącymi ostatnie MMA i takie tam..
W kategoriach bezwzględnych moja ocena to 10/10.
Piwo w koncepcji przemyślane, potężne a jednocześnie w ciele gładkie z piękną kompozycją maskulinistycznych chmieli. Przy tym wciąż eleganckie, zdecydowane, nieprzymilające się owockami, brettami, czy marakujką.
SZ T O S
PP tak trzymać. Re Craft - tak warzyć.
BTW Tak to jest jak się piwo robi mocniejsze i się go nie filtruje i umiejętnie pasteryzuje.
Bravoooo!

Jasnozłote, lekko zmętnione. Wydać wiele bąbelków. Piana ładna, wysoka, choć nie jest zbyt regularna. Trwałość się broni. W zapachu zarówno nowofalowy chmiel w oldschoolowym, ostrym wydaniu, ale jest mocna podbudowa karmelowa. Jedyne co zdradza moc to ogólna gęstość i rozgrzewanie w przełyku, ale w smaku jak na parametry jest wytrawne. Goryczka dość wysoka, zalegającą. Żywica. Niezłe, zupełnie niezłe.

Wyśmienite, wykupiłem cały zapas w \"moim\" sklepie :D .

Czuć cytrusy, ale taki bardziej zestowy klimat. Lekka słodka nuta, jakby miód. Czyżby utlenione piwo? Piana średnio obfita, drobna. Barwa żółta i też trochę złocista, delikatnie zamglone. Po przelaniu do szkła aromat podobny. Cytrusy, ale taki zest i słodka lekko miodowa nuta. Wysycenie takie z tych niższych. Ciało naprawdę dobre, a jak na West Coast to niespotykane. Bardzo słodowe jak na West Coast. Mimo tego jest bardzo wytrawne. Owocowość dość średnia, bo jedynie grejpfruty i to głównie zest. Czuć ciężki kaliber tego piwa. Goryczka dość wysoka, ale na tyle krótka, że początkowo wydaje się niska. Goryczka ziołowa, idzie w piołun. Bardzo ciekawa, ale jednocześnie trudna. Bezkompromisowe, mało nowofalowe, mocno oldschoolowe.