WOW, nie spodziewałem się czegoś aż tak pijalnego. Jedno z lepszych jakie było mi dane próbować.

To jest bezsprzecznie największe zaskoczenie w tym miesiącu, dawno nie piłem tak wielowymiarowego i jednocześnie świetnie złożonego piwa! Ostatnim Gose jakie otworzyło mi głowę na oścież w taki sposób był Tropical Hurricane Z Nepomucena i ... chyba już nikt więcej. Mamy tu podójne Gose, które zostało podbite laktozą i siermiężną dawką zarówno słodkich (brzoskwinia), jak i cierpkich owoców (Calamansi). Czerwonej papayi w życiu nie jadłem, więc nie wiem jak smakuje i czy w ogóle odnajduje się w tym piwie. Fajnie że jest gaz, który przełamuje słodycz ... a może to ta cierpkość? Naprawdę, nieźle to poskładali, jak na piwo, które miało być w zamyśle misz-maszem skrajności. Jest sól, jest słodycz i jest kwasek - no to jest też i sztosik!

Pomarańczowy kolor, mętne. Piana szybko niknie do cienkiej warstwy. Bardzo soczysty aromat z dominacja brzoskwini i jak mniemam papai. W smaku ustach jest bardzo gładkie, laktoza chyba robi co ma robić. Bardzo owocowe, ale kwasu i słonego smaku jest tu stosunkowo mało, jak dla mnie zbyt mało. Owoce, choć bardzo smaczne przykryły charakter gose. Kalamondynki chyba dodano bardzo mało, gdyż nie odznacza się w smaku tak mocno jak w innych piwach z jego udziałem. Pijalność oczywiście dobra i niskie wysycenie.

Aromat egzotyczny: brzoskwinia, kumkwat. W smaku egzotyka połączona z kwaśna nutą z solą. Bardzo fajne połączenie, komponuje się idealnie. jest bardzo gładkie i orzeźwiające.