Doppelbock Pinty jako świeży wyszedł lepiej niż ten Ambera, ale teraz po dwóch latach role się odwróciły, bo Pinta okazała się wodniakiem, a ten ulep z Ambera się tak ułożył, że poszedł w jakiegoś old ale'a. Wciąż jest słodko, ale już nie muląco, dodatkowo pokazały się orzechy, rodzynki, jakieś porto, owoc jarzębiny i dzikiej róży. To jest prawdziwy winterwarmer do sączenia.

Kolor - kasztan. Beżowa piana jest zbita, okazała jeśli chodzi i wysokość i drobnoziarnista. Zapach mocno słodowy, jest skórka chlebowa. W smaku dość słodkie, karmel, skórka chlebowa. Gazu nie za dużo, pijalność ok. Dobre piwo.

W zasadzie ameryki się nie odkryje jest to ten sam smak bocka z ambera tylko że mocniejszy w smaku. Jest bardzo treściwe słodkie i słodowe ale goryczka też jest. Jak ktoś lubi kożlaki to jak najbardziej godny polecenia w tym stulu wiele na rynku się nie dzieje

Aromat to suszone owoce, karmel, trochę skórki od chleba, rodzynki, całkiem dobrze. W smaku są susz. owoce, chlebek w płynie, słodkawe, chyba za bardzo. Na finiszu czuć chlebek razowy