Mocno nagazowane. Pijalne, ale bez szału. Spodziewałem się czegoś więcej

Piana biała, całkiem gęsta i puszysta, wysoka na około centymetr, powoli dziurawiąca się i opadająca, pozostawiająca jako taki lacing na ściankach szkła. Barwa jaśniejsza słomkowa, klarowne i przejrzyste, nieznacznie tylko zmętnione. W zapachu nuty słodowe, landrynkowy akcent, lekki dms w postaci gotowanej kukurydzy, drożdżowy oraz drzewny klimat. W smaku kukurydziany akcent, dużo słodowości, goryczka iluzoryczna o profilu ziołowym, lekka kontra kwaskowa, czuć minimalną alkoholową woń, spora wodnistość, wysycenie na średnio-niskim poziomie. Kapsel z logiem Ferdinand, etykieta jak za starych czasów, ładnie wykonana graficznie. Warka 10.04.2020. Średnio mi podszedł ten svetly leżak, aromaty są gryzące, mało przyjemne dla podniebienia. Jak na czeski wyrób to kiepściutko... maksymalna ocena jaką mogę zaproponować to 4.

Dobre, tradycyjnie robione czeskie piwo. Niestety często trafia się przeterminowane, także w Czechach.

Wygląd: barwa słomkowa, bardzo jasne jak na Czecha, w dodatku 12, ładna piana i lacing
Zapach: bardzo chmielowy, w dodatku bardzo kwiatowy
Smak: Bardzo fajne nachmielenie, na aromat, fajna goryczka, ale zarzut ten co zawsze do jansnych piw Ferdinanda, ta słodowość jest tu taka nijaka, pusta, a przeciez to browar, który ma własną słodownię klepiskową, od którego słody zamawiają uznane bawarskie browary. Inna sprawa, że Czesi są na tym etapie, co my z naście lat temu, browary regionalne gonią się z koncernami jak najniższą ceną, bo ja za to piwo dałem w Polsce 3,5 zł, więc w Czechach ono pewnie kosztuje z 2 zł