Piwo nieprzejrzyste i mętne; kolor: piękny ciemno wiśniowy (jedyny plus tego piwa); piana: ciemno beżowa, kiepska w szkle uniosła się z ledwością do poziomu jednego palca i opadła po kilku chwilach; lacing - mizerny; aromat z butelki: ciemna mdła czekolada z delikatną nutą skórki pomarańczowej, wyczuwalny karmel; aromat ze szkła: podobnie mdły - czekolada ze skórką pomarańczową (w szkle troszkę mniej wyczuwalna), karmel i ziarna kakaowca; smak: czekoladowy, bardzo drożdżowy i podpiwkowy, dość słodkie z ciekawą kakaową goryczką nie zalegającą w ustach; alkohol - nie wyczuwalny; wysycenie - zbyt małe; opakowanie: kapsel firmowy mizerny, etykieta ciekawa dobrze opisana (mały plusik) i butelka nie wyróżniająca się niczym szczególnym. Reasumując myślałem że to piwko to petarda a tu nadziałem się na bardzo płaski i wodnisty trunek, te zapowiedziane 45 IBU zdecydowanie przesadzone, jak dla mnie Choco Boss ma gdzieś około 35 IBU, chmiel Cascade kompletnie nie wyczuwalny.

\"Najlepiej spożyć przed\" minęło 5 dni przed faktycznym spożyciem, piwko poleżało ze 2 m-ce w lodówce (nie pytajcie), ale... pojawiły się w butelce jakieś osady czy cóś - czy to naturalne, może jakieś zlepki z owych \"miażdżonych na zimno ziaren kakaowca\", czy po prostu piłem egzemplarz z syfem?