De Molen Rook & Vuur czyli dym i ogień. Stare porzekadło mówi, że nie ma dymu bez ognia. Trafnie ujęte w przypadku tego piwa. Oto przed nami bardzo ciekawe połączenie. Podczas przelewania tego smolistego trunku do kieliszka, wzburza się gęsta, beżowa i sztywna piana, która łapczywie oblepia szkło. Po uroczystym otwarciu i przelaniu piwa, nad napojem unosi się zapach wędzonych słodów, torfu, karmelu. Nasuwać może się także skojarzenie z pieczenią lub wędzoną szynką. Smak niewiele ustępuje zapachowi. Dominują nuty czekoladowe, pomieszane z palonymi akcentami nawiązującymi do wędzenia. Nic dziwnego, w końcu jest to piwo typu Smoked. Ostatecznie na języku wyczuć da się ów "Vuur" - Smak papryczek Chili podkreśla swoją obecność.
Komentarze:
z Twoim kontem w serwisie - zaloguj się.
Nie masz jeszcze konta - wypełnij formularz rejestracyjny
Shinodin
nietzsche
Zapach: 4,5 roku od rozlewu, pół roku po terminie, a wciąż czuć wędzoność, przy czym to wędzoność torfowa, więc smoła, spalone kable, bandaże, po niej mocna melanoidynowość, taka bardziej w typie bałtyka niż stouta, kapsaicyna jest w teorii bezwonna, ale czuć pikantność papryki
Smak: Cienkusz, to jest formalnie 8,2% z 18, ale nie zdziwiłbym się, gdyby miało bliżej 9%, bo alkohol wciąż wyczuwalny w tak starym piwie, mocna kwaskowość i winność, przypomina mi bardziej takie holenderskie portero-flandersy, czerwone wino, piwniczność, czerwone owoce, śliwka, rodzynka, to czerwone wino nawet trochę w typie porto, do tego wędzonka torfowa, może z jakąś nutą wędlinową, żeby była jasność, to nie jest wędzoność, która wgniata w fotel, bardzo mocno pikantne. Całkowicie rozumiem rozczarowanie świeżym, bo w tym te najlepsze rzeczy pochodzą raczej z utlenienia.
Brodzisław
Zgodnie z zapowiedzią z butelki uniósł się dym od torfowego/whisky słodu i ogień od chili. Są też ciemne czekoladowe i kawowe nuty a także alkoholowa likierowość, praliny. Po przelaniu do szkła akcentów dymionych i whisky jest jeszcze więcej łącznie z nutami aptecznymi, palonych kabli etc. Czyli to co tygryski lubią najbardziej.
W smaku jest mega wytrawne, cierpkawe nieco nawet. Torfowe, dymione nuty są na pierwszym planie. Kwasek finiszuje smak. Czekolady i kawy której należałoby się spodziewać jest niewiele, a przynajmniej słabo się ją wyczuwa. Po kolejnych łykach wchodzi goryczka, średnia, chili jakoś nieszczególnie jest wyczuwalne. Niestety, kwaskowość ocierająca się o octowy fetorek narasta.
Ogólnie rozczarowanie! Po dymie i ogniu w aromacie w smaku mamy taki ciemny lambik. A nie o to przecież chodziło.
Marianek
Nos: z butelki dominacja wędzonki typu torf (bandaże). Ze szkła dochodzi inna nuta, chyba od chili, choć może bardziej od słodów palonych. Brak czekolady i kawy.
Smak: wytrawno-kwaskowe. Palone słody dają solidne odczucie kwaskowości, nawet w pierwszej chwili pomyślałem, że jest skwaśniałe! Jest dym torfowy, trochę palonej goryczki i mega kwasek od palonych słodów. Przez to jednowymiarowe i niezbyt łatwe w odbiorze. Ekstremalne doznania. niezbyt zbalansowane, bo prawie wcale nie ma czekolady i kawy.