Aromat delikatny. Głównie tropiki, takie jak mango i gujawa. Po chwili białe winogrona. Piana dość obfita, drobnopęcherzykowa. To ma być hazy? Piwo jest praktycznie klarowne, tylko takie muśnięcie zamglenia. Piwo jasnożółte. Po przelaniu do szkła poza winogronami mamy nutę cytrusów. Przyjemny świeży, orzeźwiający aromat. Wysycenie niskie. Nie wiem ile ekstraktu ma to piwu, ale strzelam 15,5-16 blg, bo ma fajne ciało. Jest przyjemnie gładkie. Smak taki średni. Takie połączenie West Coasta z Double IPA. Owocowość jest, ale taka w typie przejrzałym. Przejrzałe winogrona, przejrzałe mango. Piwo jest wyraźnie słodkie, ale ma wyraźną goryczkę, która zupełnie zmienia odbiór piwa. Goryczka taka cytrusowa, krótka, ale zalegająca. Piwo sprawia wrażenie utlenionego. Oczywiście jest takie lekko landrynkowe. Brakuje pijalności i alkohol jest wyczuwalny. Dobre, ale takie trochę w starym stylu.