Przemierzając malownicze praskie uliczki natknąłem się na niewielka restaurację z własnym browarem, a jako że zegar wskazywał porę obiadową a termometr wysoką temperaturę, postanowiłem połączyć przyjemne z przyjemniejszym. Tam też natknąłem się na ichniejszego niefiltrowanego lagera, który okazał się być bardzo przyzwoitym piwem. Piwo nieklarowne barwy miodowo- złotej, z czapą piany na przysłowiowe dwa palce redukująca się jednak dość szybko do drobnego pierścienia. Aromat dość nikły, ale chmielowość na granicy wyczuwalności. W smaku dość spora słodycz (zdecydowanie zastąpiło mi to deser), lekka kwaskowa podbudowa zakończona poprawną goryczką. Do popijania posiłku bardzo fajne piwo, aczkolwiek liczyłem na coś bardziej oryginalnego. Pewna szóstka bez większych ochów i achów.