Gdy czasem pojawi się toto w Polsce(oczywiście pod nazwą \"Bud\" żeby nie myliło się z Czechami) warto wypić ze względów poznawczo-historycznych - pijąc dowiemy się, dlaczego w dawnych czasach gdy Żywiec czy Okocim rzeczywiście eksportowali piwo do USA to było ono tam naprawdę pożądane, jak zresztą każde piwo importowane z Europy - ten piwopodobny wytwór na plewach ryżowych można porównać smakowo jedynie w wodą gazowaną. Woda gazowana jest jednak o tyle lepsza, że nie zawiera alkoholu...

Ten napój ciężko nazwać piwem. Szkoda kasy

Na etykiecie nazwa \"Bud\", alk. 4,5%, zakup w biedrze.

Bardzo jasne, piana chwilowa. Aromat bardzo nikły, lekka słodowość, ale i jej trzeba się doszukiwać. No jest jakaś nuta w aromacie, której nie umiem zidentyfikować, kojarzy mi się z białym winem (estry? ryż? chmiel? no chmiel i ryż raczej nie), po czasie może wychodzi także i landrynka (jednak estry?) W smaku... nic! No nic! Woda lekko gazowana. Można robić test Bud vs wodociągi. Serio! No nie ma ani krzty goryczki, słodowość bardzo słabo wyczuwalna, no nic. Jak można zrobić takie piwo? No żeby to chociaż jajem, żelazem albo szmatą waliło, a tu nic. 3/10 - no bo co, kupujesz piwo i dostajesz wodę? Ale narzucających się, przeszkadzających wad też nie ma, więc nie 1. W tej cenie lepiej kupić Muszyniankę.

Ni to woda ni to piwo. Strasznie cieńkie bez wyrazu. Zawartość alk. już tylko 4.5%. Eurosikacz pełną gębą.