Piana bardziej beżowa niż biała, drobno i gruboziarnista, wysoka na około centymetr, średnio-szybko dziurawiąca się i opadająca, pozostawiająca szczątkową formę lacingu na ściankach. Barwa ciemniejsza brunatna, nieprzejrzyste i nieklarowne, stosunkowo mocno zmętnione. W zapachu wyczuwalne przede wszystkim nuty karmelowe oraz suszone owoce, gruszki, śliwki i jabłka, ponadto doza wytrawnych winnych akcentów, lekka zbożowość i drożdżowość, solidna podbudowa słodowa. W smaku słodkie, wytrawne z nieznaczną kontrą kwaskową, świetnie zamaskowany alkohol, w ogóle nie czuć tych 11% i o dziwo piwo wcale nie rozgrzewa przełyku, suszone owoce nadal obecne, goryczka znikoma, adekwatna do stylu, moc słodowości, gęsta faktura, wysycenie na średnio-niskim poziomie. Kapsel niestety zwykły czarny, etykieta również w biało-czarnej kołorystyce, nie zwracająca uwagi na półce sklepowej, oszczędnie opisana. Warka 01.06.2018. Poleżakowałem ponad pół roku i otworzyłem parę dni po terminie przydatności. Generalnie spodziewałem się quadrupla z naciskiem na belgijską przyprawowość, a dostałem praktycznie rzecz biorąc American Barleywinea. Piwo jest oleiste, słodkie, wytrawne i zdradliwie wysoce pijalne. Nie wiem po co ta zabawa w 43 gatunki chmielu, 2 w zupełności by wystarczyły. Udany wypust Beer Brosa, polecam chwilę potrzymać. Dla fanów Barleya jak najbardziej, natomiast dla amatorów belgijskiego złożonego stylu jakim jest quadrupel może niekoniecznie. Do powolnej degustacji nawet w ciepły letni wieczór będzie jak znalazł. Zasłużona 8 ode mnie i obecność na liście piw ulubionych.