Imperial Stout z serii siedmiu grzechów... Duma, czymże jest? Chlebem, śliwką, wiśnią w likierze, alkoholem, który rozgrzewa dopiero na finiszu? A może tym wszystkim jednocześnie - i czymś więcej? Tak... Amager wart jest mszy.
Dodał:
risik - 2017-04-12 15:50:00
Komentarze:
z Twoim kontem w serwisie - zaloguj się.
Nie masz jeszcze konta - wypełnij formularz rejestracyjny
nietzsche
Zapach: pozostałości po Tomahawku, głównie żywiczne, , praliny, gorzka czekolada, kawa zbożowa i naturalna, jest naprawdę nieźle palone, momentami daje popiołem i asfaltem, ale są tu też nuty porterowe, chlebowe, skórko chlebowe, sporo owoców, wiśnia, śliwka, ale i w ogóle ciemne jagody np. borówka czy aronia, może z utlenienia, rodzynka, porto, melasa, trochę miodu spadziowego, zapach jest intensywny i doskonały
Smak: piwo delikatnie wyklejające, nie jest tak pełne jak RISy potrafią być, lekko kisielowate jak żytnie potrafią być, ale żyta w składzie nie ma, jest bardzo kawowe, kawa naturalna mocno palona po włosku i zbożowa, gorzka czekolada, praliny z rumem i wiśnią, jakiś deser czekoladowy, dużo lukrecji, melasa, pumpernikiel (zwłaszcza w aftertejście), fajna jest tu ta melanoidynowość, miód spadziowy (obstawiam, że to połączenie miodowości z utlenienie z resztkami żywiczności z Tomahawka płata mi figle), karmel, melasa, dużo melasy, śliwka świeża i suszona, wiśnia taka wiśniówkowa, alkoholowa, rodzynka. Goryczka wydaje mi się że średnia w stronę wysokiej, alkoholowość wciąż odczuwalna, więc ono wysokiego ekstraktu nie miało. Bardzo gładkie, wysycenie dosyć średnie. Jest doskonałe, pytanie czy paroletnie leżakowanie to zrobiło i czy świeże byłoby równie genialne. To jest piwo do sączenia, które minutami spływa po kubkach smakowych pokazując wiele swoich obliczy. Ono mi bardziej smakuje niż Maureen