Piwo w stylu Saison IPA, górnej fermentacji, niepasteryzowane. Golden Monk ma mętno–złoty kolor. Posiada niską, grubo pęcherzykową pianę, która szybko opada, jakby się nie nalało nic po niej nie zostaje nawet na szkle. Zapach, rasowej belgijskości, z aromatem cytrusów, lekki też wydawało mi się zapach bimbrowy, ogólnie pozytywne wrażenie. Smak jest na początku kwaskowaty, potem niska dość goryczka i cytusowość. Jest odrobina cytrusów z amerykańskich chmieli, a po ogrzaniu wyłazi nieco alkohol (ale piwo w końcu swój woltaż ma). W smaku czuć nieco słodyczy, ale szybko przechodzi ona w lekko męczącą kwaśność i mało wyrazistą goryczkę. Niby 60 IBU, ale gubi się ona gdzieś w tej całej dzikiej stajenności belgijskiej wsi, którą zaserwowały nam niepokorne drożdże T-58. Po kilku łykach czuć również właściwości rozgrzewające Mnicha. Ogólnie w zimny dzień pije się przyjemnie, szczypanie w język poprawia nieco odświeżający efekt, ale kończąc jedną, nie mam ochoty otworzyć kolejnej butelki. Za wycofanie się z pierwotnej etykiety daję minus.
Dodał:
Kizior - 2013-12-10 09:39:13
Komentarze:
z Twoim kontem w serwisie - zaloguj się.
Nie masz jeszcze konta - wypełnij formularz rejestracyjny
lucalinvail
Fajny ten mariaż Saisona i IPA, dużo się tu dzieje. Wypadkowa ziół, miodu, cytrusów, wina i biszkoptu. Paradoksalnie - gdyby ktoś popsuł Strong Lagera, to mógłby wyjść taki efekt - ale tutaj jest to zamierzone. Aromatic Saison IPA - to dobry opis dla tego piwa. Alkoholu nie czuć, ale w łeb wali.
Dla mnie ciekawe - bo nieprzeciętne. Mało jest takich piw. Obok Alchemika z Profesji jedna z ciekawszych \"popsutych\" IPeK.
BRYNIU
Wysycenie: średnie
Warka do: 20.04.2019
prisoner
Jacelinho